12/16/2012

Przedświąteczny rytuał


8 dni do Wigilii. Ostatni moment, żeby napisać i wysłać kartki z bożonarodzeniowymi życzeniami, jeśli mają dotrzeć na czas. Wiem, że to tradycyjne, wręcz staroświeckie podejście, ale SMS czy e-mail, choćby nie wiadomo jak wymyślny, nigdy nie będzie tym samym co własnoręcznie napisana kartka. Przynajmniej dla mnie. (Tak samo jak e-booki nigdy, ale to nigdy, nie zastąpią mi prawdziwych, papierowych książek.) Otwieranie koperty, zapach, faktura papieru to źródła czysto fizycznych doznań. Fragment przedświątecznego rytuału. Nawet wszędobylski brokat ma wtedy swój urok.

Chwyciłam więc pióro, nożyczki oraz klej i przygotowałam świąteczne kartki dla najbliższych przyjaciół i rodziny. Te, które widzicie na zdjęciach, wyjątkowo wręczę osobiście koleżankom ze studiów i mam nadzieję, nie żadna z nich nie zajrzy tutaj do wtorku ;).



Jako mały bonus pyszne kakao, bo po ciężkiej pracy należy się nagroda. 













 



12/14/2012

Łowcy roślin jak gwiazdy rock'a

Powrót iście jak z zaświatów. Zdecydowanie muszę popracować nad systematycznością umieszczania postów. Niedługo święta, w poniedziałek wybieram się na giełdę kwiatową i mam nadzieję na udane łowy bożonarodzeniowe, a co za tym idzie: późniejszą lawinę postów.

Tymczasem kolejny post z serii książkowej, a na warsztacie: Łowcy roślin autorstwa Michael'a Tyler Whittle. Po raz pierwszy czytałam tę książkę już parę lat temu, gdy przypadkowo natknęłam się na nią w osiedlowej bibliotece, a ostatnio wróciłam do niej przygotowując pracę na zajęcia. Zagłębiłam się
w lekturze  i zachwyciłam ponownie.
 



Zdecydowanie nie jest to podręcznik do historii, wypełniony datami i suchymi faktami. Chyba adekwatniejszym określeniem jest powieść przygodowa. Dodajmy, bardzo wciągająca powieść przygodowa, której bohaterowie mogliby bez problemu zawstydzić Indian'a Jones'a. Jakie to były niezwykłe postacie! Botanikomaniacy, niebieskie ptaki, szaleńcy, wybitne indywidualności. Lordowie i synowie kamieniarzy. Wyruszali w najdalsze rejony świata by w ekstremalnych warunkach, narażając życie i zdrowie zdobyć drogocenne okazy. Często przez lata niedoceniani, gdy w końcu nastał dla nich czas chwały i zaszczytów, nie potrafili odnaleźć się w społeczeństwie, w spokojnym życiu pozbawionym adrenaliny. Ostatecznie  życie często kończyli zbyt wcześnie, w tajemniczych, makabrycznych niekiedy okolicznościach.

Książka pełna jest smaczków, anegdot. Momentami ma się wrażenie, że autor jakby zapomniał, że pisze o postaciach sprzed wieków lub choćby dziesięcioleci. Unika niepotrzebnego zadęcia, nadmiernej nobilitacji, nie przypina łatek "botanicznych męczenników". Ukazuje łowców w nieszablonowy sposób, wyłuskuje to co w  ich życiorysach najciekawsze i (nie ukrywajmy) najbardziej kontrowersyjne, piórem maluje ich portrety, jakby ci byli idolami, gwiazdami rock'a.

Całość daje do myślenia. Pośród tysięcy botaników, naukowców zamkniętych w czterech ścianach swoich laboratoriów, ze swoimi lupami i zielnikami, łowcy roślin przemierzający tysiące kilometrów naprawdę zadają się być bohaterami szczególnie wartymi upamiętnienia. Gwiazdami.

Polecam!



P.S. Załączyłam kilka ze slajdów z moimi ulubionymi łowcami. Praca była „oficjalna”, na zaliczenie, więc ma dość formalny charakter, jednak mam
nadzieję, że Was to nie zniechęci.

Zainteresowanym polecam także stronę: http://www.plantexplorers.com