1/31/2013
1/21/2013
Blue Monday
Według precyzyjnych obliczeń dr
Arnall'a, opartych na warunkach meteorologicznych,
psychologicznych i ekonomicznych, mamy dzisiaj tzw. Blue
Monday. Najbardziej depresyjny dzień w roku. Do wiosny
daleko, noworoczne postanowienia znowu spaliły na panewce,
a poświąteczny
debet na koncie wcale nie poprawia humoru. Także centymetrowa warstwa lodu, pokrywająca każdy cm2 powierzchni świata wokół, nie pomaga. Niefortunnie (a może właśnie szczęśliwie?), dzisiaj obchodzimy także Dzień Babci i, co szczególnie miłe dla mnie – imieniny Agnieszek.
debet na koncie wcale nie poprawia humoru. Także centymetrowa warstwa lodu, pokrywająca każdy cm2 powierzchni świata wokół, nie pomaga. Niefortunnie (a może właśnie szczęśliwie?), dzisiaj obchodzimy także Dzień Babci i, co szczególnie miłe dla mnie – imieniny Agnieszek.
W związku z tym, w ramach
inwestycji w dobry nastrój, zakupiłam zwiastuny wiosny
w postaci cebulek narcyzów Tête-à-Tête.
Pozbyłam się ich oryginalnych plastykowych doniczek, ubrudziłam
ręce ziemią i od razu poczułam się lepiej. Teraz, gdy tylko
będę mieć dosyć wszechobecnej bieli wystarczy, że spojrzę
na parapet.
Zdjęcia robiłam
rano, a w chwili obecnej – kilka godzin później, widzę już optymistycznie żółte płatki wychylające się z pękających pąków. Cudne!
P.S. Pamiętajcie o
życzeniach i kwiatach dla swoich Babć, a jutro o
uhonorowaniu Dziadków (dla nich możecie wymyślić jakiś
sympatyczny substytut kwiatów;) )!
1/20/2013
Audrey
We
all have within us a need to create beauty.
And we all can in a garden, however small.
It is this need which has written the history of gardens.
And we all can in a garden, however small.
It is this need which has written the history of gardens.
Wszyscy
mamy w sobie potrzebę tworzenia piękna.
I
wszyscy możemy: w ogrodach, nieważne jak małych.
To
tym pragnieniem napisana została historia ogrodów.
–
Audrey Hepburn
Dzisiaj
mija 20 lat od śmierci Audrey Hepburn. Gwiazdy kina, ikony mody.
Działaczki humanitarnej i Ambasadorki Dobrej Woli UNICEF'u.
Może
wyda Wam się dziwnym, że wspominam o Niej właśnie tutaj,
w końcu nie jest to blog modowy, a tym bardziej
portal poświęcony kinematografii. Jednak być może nie wiecie,
że Audrey była znana również ze swojego zamiłowania
do ogrodnictwa. Zaskoczeni? Jakby to nie wystarczyło,
swojej pasji dała upust wiosną i latem 1990 roku, realizując
serię dokumentalnych programów Gardens
of the World with Audrey Hepburn.
Właśnie na ten program natknęłam się w zeszłym roku, całkiem
przypadkowo, uprawiając zapping (prozaiczne skakanie po kanałach).
I dzisiaj chciałam napisać właśnie o nim.
Hepburn
w czasie realizacji serii odwiedziła siedem krajów (począwszy
od ojczystej Holandii,
a na Japonii kończąc). Wybór ogrodów był ogromnym
wyzwaniem i, jak przyznaje aktorka, już na wstępie naznaczony
był rozczarowaniem. Zadaniem niewykonalnym bowiem byłoby ukazanie
wszystkich ogrodów, które na to zasługują. Ostatecznie wraz
z Penelope
Hobhouse (znaną pisarka książek poświęconych ogrodnictwu
i projektantką ogrodów)
oraz Elvin'em McDonald'em (również pisarzem, autorem m.in. Garden makes a house a home) wybrano 17 lokalizacji. W tym zaszczytnym gronie znalazły się m.in. holenderski The Keukenhof Garden (Ogród Kuchenny), japoński ogród Saiho-Ji, włoska Villa Gamberia, ogród Claude Monet'a
(Claude Monet’s Giverny), francuski ogród różany a-Roseraie de L’Haÿ-les-Roses czy angielskie Tintinhull House i Chilcombe Garden.
oraz Elvin'em McDonald'em (również pisarzem, autorem m.in. Garden makes a house a home) wybrano 17 lokalizacji. W tym zaszczytnym gronie znalazły się m.in. holenderski The Keukenhof Garden (Ogród Kuchenny), japoński ogród Saiho-Ji, włoska Villa Gamberia, ogród Claude Monet'a
(Claude Monet’s Giverny), francuski ogród różany a-Roseraie de L’Haÿ-les-Roses czy angielskie Tintinhull House i Chilcombe Garden.
Myślę,
że ani wielbicieli talentu Audrey, a tym bardziej miłośników
ogrodnictwa nie muszę specjalnie namawiać na zapoznanie się
z tym niezwykłym cyklem. Szczególnie teraz, gdy za oknem
zima, a w ogrodzie można co najwyżej strzepywać śnieg
z żywopłotów.
1/17/2013
Wanted
Mocy zabójczej równie jak
leczniczej:
Jego aromat bowiem zdrowiu sprzyja,
Kropelka soku – na miejscu zabija”
William
Shakespeare, Romeo i Julia
(tłum.
Stanisław Barańczak)
Dzisiaj smakowity (i jakże krwisty!) kąsek dla miłośników kryminałów. Botaniczny odpowiednik powieści Agathy Christe, którego bohaterami są jednostki niebezpieczne i nieobliczalne... Wyrafinowani zabójcy i bezduszni truciciele. Mordercy doskonali i ich niczego nieświadome ofiary.
Zbrodnie roślin; chwast który
zabił matkę Abrahama Lincolna i inne botaniczne okropieństwa Amy
Stewart to książka szalenie interesująca. Za tym,
nie ukrywajmy, odrobinę tabloidowym tytułem, skrywa się zbiór fascynujących historii. Zadziwiających i mrożących krew w żyłach. Czytając, raz po raz, odnosi się wrażenie, że trzyma się w rękach kartotekę wykradzioną z zapomnianej policyjnej szuflady. Kryminalne akta napisane żywym i barwnym językiem, w których rośliny sportretowano jak przestępców. Począwszy od nieprzyjemnych, lecz w gruncie rzeczy niegroźnych, rzezimieszków (takich,
co najwyżej podrapią i ukłują), poprzez typów winnych wysypkom czy wymiotom, a skończywszy na prawdziwych bossach, odpowiedzialnych za śmierć milionów.
nie ukrywajmy, odrobinę tabloidowym tytułem, skrywa się zbiór fascynujących historii. Zadziwiających i mrożących krew w żyłach. Czytając, raz po raz, odnosi się wrażenie, że trzyma się w rękach kartotekę wykradzioną z zapomnianej policyjnej szuflady. Kryminalne akta napisane żywym i barwnym językiem, w których rośliny sportretowano jak przestępców. Począwszy od nieprzyjemnych, lecz w gruncie rzeczy niegroźnych, rzezimieszków (takich,
co najwyżej podrapią i ukłują), poprzez typów winnych wysypkom czy wymiotom, a skończywszy na prawdziwych bossach, odpowiedzialnych za śmierć milionów.
Oczywiście niektórzy zbrodniarze są doskonale znani: pokrzyk wilcza jagoda, tojad, oleander... Nie wspominając nawet o tytoniu czy krzewie koki. Istnieje jednak szerokie grono roślin na pozór niegroźnych, które swoją niewinną aparycją mogą łatwo uśpić naszą czujność. Ot, choćby niepozorne konwalie
czy urokliwe ostróżki. Zaintrygowani?
Warto
w tym miejscu wspomnieć także o wyjątkowej urodzie tej niewielkiej
książki. Za jadowicie zieloną okładką znajdziecie
przepiękne akwatinty autorstwa Briony Morrow-Cribbs. Każda
z ilustracji to małe dzieło sztuki. Połączenie precyzji
w przedstawieniu morfologii z niezwykłym wyczuciem
kreski i doskonałą kompozycją. Zachwycające.
kreski i doskonałą kompozycją. Zachwycające.
P.S. I cytując autora tekstu na obwolucie: "Strzeżcie się tulipanów!"
Subskrybuj:
Posty (Atom)