Kampania wrześniowa za pasem, a ja
zamiast przykładnie się uczyć bawię się w domorosłą florystkę.
Tym razem zadziałałam z większym rozmachem
i kupiłam więcej kwiatów (czyt. wydałam ok. 30 zł).
i kupiłam więcej kwiatów (czyt. wydałam ok. 30 zł).
Jako baza posłużyła mi okrągła
drewniano-wiklinowa forma (nie wiem jak to lepiej określić), którą
udało mi się kupić w zeszłym roku na targu różności
za oszałamiającą kwotę 4zł. Pocięłam namoczoną gąbkę florystyczną tak żeby dokładnie wypełnić bazę (kawałki owinęłam dodatkowo folią żeby dużej trzymały wilgoć) i zaczęłam układanie od różowych astrów i fioletowych kwiatów zatrwianu, które są najmocniejszymi barwnymi elementami wieńca. Dodałam bladoróżowe goździki i gałązki wrzosu, dzięki którym chciałam trochę poszerzyć kompozycję i dodać jej lekkości. Na koniec wolne miejsca wypełniłam soczyście zielonymi koreankami, będącymi świetnie kontrastującym tłem dla pozostałych kwiatów.
Ma nadzieję, że tak radosna kompozycja się Wam spodoba, szczególnie gdy za oknem pogoda zaczyna się robić iście listopadowa.
za oszałamiającą kwotę 4zł. Pocięłam namoczoną gąbkę florystyczną tak żeby dokładnie wypełnić bazę (kawałki owinęłam dodatkowo folią żeby dużej trzymały wilgoć) i zaczęłam układanie od różowych astrów i fioletowych kwiatów zatrwianu, które są najmocniejszymi barwnymi elementami wieńca. Dodałam bladoróżowe goździki i gałązki wrzosu, dzięki którym chciałam trochę poszerzyć kompozycję i dodać jej lekkości. Na koniec wolne miejsca wypełniłam soczyście zielonymi koreankami, będącymi świetnie kontrastującym tłem dla pozostałych kwiatów.
Ma nadzieję, że tak radosna kompozycja się Wam spodoba, szczególnie gdy za oknem pogoda zaczyna się robić iście listopadowa.
Starałam się jak najszczelniej wypełnić bazę i zabezpieczyć ją przed utratą wilgoci. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz